Żeglowanie dla zdjęć??? Niedziela, 25 czerwca 2023

Nie pojechaliśmy nad ZZ w sobotę. Uznałem, że dwa dni żeglowania, to może być zbyt duży wysiłek, dla emeryta, a w domu i ogrodzie, też znajdzie się sporo zajęć. Bardzo głupi pomysł, ale czasami trzeba podejmować nielubiane decyzje. Prace w domu i ogrodzie, to jednak ciężki obowiązek, a nie przyjemność. 

Na szczęście, niedziela była przeznaczona na żagle! Prognoza mówiła o wietrze NW, 2 - 3 w skali Beauforta. Wiało raczej 1 - 2 Bft i bardziej wzdłuż kierunku N - S. Według mnie z kierunku NNW. Dość sprawnie przygotowaliśmy skiffa i około godziny 1200 byliśmy już na wodzie. Dość słaby, chwilami, wiatr i generowane, przez motorówki i skutery wodne, fale - weekendowy standard na ZZ. Postanowiliśmy żeglować przeciw wiatrowi, mozolnie halsując na Północ w kierunku Serocka. Początkowo, halsy był krótkie, gdyż starałem się trzymać między bojami wąskiego szlaku żeglownego i nie wchodzić w obszar mielizn i ukrytych przeszkód podwodnych. To na pewno wynika z doświadczeń i awarii miecza i skrzynki mieczowej. Im posuwaliśmy się dalej, wiatr wiał z siłą 2 stopni Bft. 

Zainspirowany facebookowymi dyskusjami na temat wątpliwej przydatności radzieckich, prostych i tanich aparatów fotograficznych typu Smena, niepochlebnie (moim zdaniem niesłusznie) nazywanych "ruskimi g*wnami", wziąłem ze sobą swoją, produkowaną w latach 1963-1971, Smenę 8 z załadowanym filmem Fomapan 100. W młodości, czyli około 1975 roku, mój serdeczny kolega, z którym czasami żeglowaliśmy naszą żaglówką, podobnym aparatem (chyba to była Smena 6 lub 7 - bez możliwości cofania filmu do kasety) robił  sporo zdjęć. Chciałem to powtórzyć.

Po kilku halsach, poprosiłem Kasię o podanie mi aparatu...
Nie! Robienie zdjęć, przy jednoczesnym prowadzeniu łodzi, kiedy jedną ręką trzymasz przedłużacz rumpla steru, a drugą szot grotżagla, to nie jest moja bajka! Przecież mój kolega robił zdjęcia na żaglówce, kiedy ja byłem jej sternikiem! Zrobiłem dwa portrety Kasi, a co z tego wyjdzie, obiecuję opisać na moim blogu fotograficznym, kiedy tylko będę miał gotowe skany. Ale wciąż jeszcze mam niedokończony film w aparacie.

Spokojnie pożeglowaliśmy w kierunku Serocka. Przyjemna, dość szybka halsówka. W tym czasie, Kasia oglądała mecz siatkówki naszej reprezentacji z Włochami w ramach Ligi Narodów, a ja miałem transmisję audio - wgraliśmy 3:1. Ale zanim dotarliśmy do Serocka, musieliśmy zawrócić do przystani. Powrót z wiatrem był szybki i bardzo przyjemny, chociaż wymagający uwagi, bo na kursie fordewind, łatwo o niekontrolowane przerzucenie bomu na przeciwny hals. Wyższość smartfonów, nad starymi aparatami, została dowiedziona: podczas sterowania i kontrolowania żagla, zrobiłem kilka zdjęć i niektóre mogę tu, od razu, opublikować ...

Będąc już prawie w zasięgu przystani wzrokiem, dostaliśmy silniejsze (4 Bft?) podmuchy wiatru z Zachodu. Początkowo zamierzałem dochodzić do naszego miejsca na żaglu, jednak po tej zmianie siły i kierunku wiatru, byłoby to niebezpieczne. Wiejący z siłą 4 stopni w skali Bft wiatr, wprost w kierunku naszego brzegu, nie pozwalał na bezpieczne dojście z wiatrem i falą, kursem fordewind w ciasne miejsce, częściowo zajęte przez skutery wodne. Mając w bezpiecznej odległości, po lewej burcie, nasze miejsce, zrzuciliśmy żagiel i popychani wiatrem, używając wiosła typu pagaj, powolutku i bezpiecznie doszliśmy do brzegu.

Poniżej:
"Strona tytułowa", kilka zdjęć autorstwa Kasi i moich (zrobionych podczas powrotu) i link do wideo:









Komentarze