Żeglowanie z wnuczętami - 28 maja 2023

Jak to w życiu bywa, nie udało nam się pożeglować w sobotę, bo "coś tam, coś tam" i inne ważne obowiązki ... Sytuacja była dynamiczna, więc praktycznie w ostatniej chwili, na niedzielę 28 maja zdecydowaliśmy, wziąć ze sobą na żeglowanie, dwójkę moich wnucząt. Na szczęście, prognoza była dobra, znaczy zapowiadała stabilną, bezpieczną aurę - słońce, temperatura powietrza 18 - 20 stopni Celsjusza i stały wiatr o sile 2 w skali Beauforta z kierunków wschodnich. W sobotę wiatr był silniejszy, według niektórych prognoz, nawet do 5 w skali Bft.

Oczywiście, nie zapomnieliśmy wziąć ze sobą, świeżo naprawionego/zakonserwowanego urządzenia sterowego, ale w związku z większą liczbą załogi, musieliśmy, po raz pierwszy, użyć bagażnika dachowego - tego samego, na którym do Rzucewa, miała w 2022 pojechać BETH "YuanFen". Przy okazji, byliśmy umówieni z kolegą, który chciał obejrzeć naszą łódkę "na żywo", ponieważ sam przymierza się do łódki dla siebie. Czekał już chwilę na nas na miejscu. Nie jestem przekonany, czy uznał GIS-a, za łódkę dla siebie - nie ma problemu, GIS jest dla wszystkich, ale nie dla każdego! Wierzę, że kolega znajdzie łódkę optymalną, dla jego potrzeb.

Powoli szykowaliśmy się do wyruszenia, obserwując, co dzieje się, na wodzie. Prognozowany "stały wiatr o sile 2 w skali Beauforta" nie wglądał, aż tak dobrze: na jeziorze widzieliśmy żaglówki, zarówno dość żwawo żeglujące, jak i stojące we flaucie. 

Sprawnie zapakowaliśmy nasze bagaże, zaokrętowaliśmy załogę, czyli Misia, Gosię, Grzesia i Kasię i odeszliśmy od brzegu w lekkim podmuchu. Kilkaset metrów od przystani, wiatr zaczął płatać figle - zmieniać kierunki i zdychać do zera. Zamierzaliśmy jednak, odbyć fajny rejs i odwiedzić, a przynajmniej z bezpiecznej odległości obejrzeć, miejsce naszego stacjonowania w ostatnich sezonach. Kierunek wiatru wydawał się być sprzyjający - w obie strony i liczyliśmy, że się taki utrzyma. Chwile, kiedy wiatr wiał z siłą dwójki, były naprawdę przyjemne i żegluga dość szybka. Był nawet moment, w którym mogliśmy docenić szybkość naszego, małego GIS-a "Uitwaaien" - kabinowa łódź typu Raja, która złapała ten sam podmuch i szła naszym śladem, nie zdołała nas dogonić i została daleko w tyle. A przecież, nasz "Uitwaaien", nie jest w trymie regatowym... No, dobra - ta Raja, raczej też w nim nie była! Niestety, ale chwile przyjemnego wiatru i przyjemnej, dość szybkiej żeglugi, były raczej krótkie, przerywane długimi okresami ciszy, w których bujaliśmy się nierównomiernie, na falach wygenerowanych przez motorówki i skutery wodne. Dość powiedzieć, że na załączonym niżej wideo, zrobionym z ponad półtoragodzinnego "materiału zdjęciowego", umieściłem wszystkie chwile z wiatrem! 10 minut wiatru, na półtorej godziny żeglowania! W sumie, rejs trwał ponad dwie i pół godziny i mieliśmy szczęście, że nie musieliśmy wiosłować w drodze powrotnej. Generalnie, wnuczętom się podobało - pewnie, jako odskocznia od codziennych, szkolnych obowiązków. Po raz kolejny pokazaliśmy, że pomimo małych rozmiarów, Goat Island Skiff "Uitwaaien", jest fajną łodzią rodzinną, dla dwóch osób dorosłych, dwojga dzieci i średniej wielkości psa. Tym razem, nie było nauki sterowania, bo jak się uczyć, sterowania i odgadywania skąd wiele wiatr, skoro chwilami, wcale nie wieje i co chwila próbuje zawiewać z zupełnie innej strony? Zresztą, sam skipper, miał momentami trudności z przewidywaniem kierunku wiatru, który się zbliżał po dłuższej chwili ciszy, robiąc ślad na wodzie... Śledzącym nas ormowcom, zwracam uwagę, że dzieci miały założone kamizelki asekuracyjne z zapiętymi pasami krokowymi - czasami niewidoczne, bo na wierzchu, dzieci były ubrane w bluzy, bo mówiły, że jest im chłodno.

Wracając, musiałem ominąć dwa skutery wodne, zaparkowane tuż przed naszym miejscem na brzegu - spoko.

Po raz kolejny, prognozowany, "stały wiatr o sile 2 w skali Beauforta" okazał się wiatrem kręcącym i zdychającym, na dłuższe chwile, do zera! Co ciekawe, jeden z najsilniejszych podmuchów wiatru, mieliśmy jeszcze przed kompletnym zapakowaniem i odejściem od brzegu - zwodowaną łódź z postawionym żaglem, jeszcze bez założonego steru, musiałem chronić przed wywrotką! Taka jest specyfika wiatru i wód śródlądowych.

Poniżej zdjęcia:
"Strona tytułowa"
Urządzenie sterowe na bagażniku dachowym
Przed startem
Dzieciaki i Misio na skiffie - foto Kaśka
oraz
link do wideo na YouTube:















Komentarze