W ostatnią sobotę, mieliśmy bardzo dużo szczęścia, do zdjęć! Głównie chodzi o zdjęcia GIS-a "Uitwaaien" na wodzie, bo tych, w ciągu kilku sezonów od jego zwodowania, jest szczególnie mało. Ale nie tylko, więc po kolei:
Do Water-Club przyjechaliśmy przed godziną 1100. Prognozy zapowiadały słoneczną i bardzo ciepłą pogodę z wiatrami 1 - 3 w skali Beauforta. Na przystani spotkaliśmy młodego człowieka, który konserwował wózek slipowy swojej łódki. Natychmiast zaoferował pomoc, przy stawianiu masztu i wodowaniu GIS-a. Staramy się robić to sami, ale nie wzbraniamy się, kiedy ktoś oferuje nam pomoc. Tym razem, większość tych czynności wykonaliśmy samodzielnie, bo Wiktor, tak właśnie ma na imię, zajęty był swoją robotą, ale zawsze, takie deklaracje są miłe i świadczą o osobie je składającej.
Chwilę udało się nam porozmawiać. Wiktor, od niedawna, jest właścicielem otwartej, zbudowanej z laminatu żaglówki - slup bermudzki z fokiem na rolerze. To podobno, bardzo popularna w Austrii i Szwajcarii, klasa z balastem i mieczem szybrowym - dzielna i bezpieczna, ale z minimalnym zanurzeniem kilkudziesięciu centymetrów, więc musi korzystać z pomostu i nie może, jak lekki GIS, być wyciągana na plażę. W tym sezonie, jego łódka stacjonuje w Water-Club, bardzo blisko naszej, ale przy pomoście właśnie.
Byliśmy już gotowi, do odejścia na jezioro, a wtedy Wiktor zapytał, czy mógłby zrobić nam zdjęcia, które chciałby pokazać swojemu ojcu, również żeglarzowi. Co za pytanie? Oczywiście! Będziemy wdzięczni, gdy dostaniemy je również i będziemy mogli je opublikować na blogu! I ... odpłynęliśmy.
Wcześniej wyglądało, że wieje dość przyjemna dwójka Bft, ale to byłoby zbyt piękne. Mieliśmy najwyżej wiatr słaby 1 Bft z bardzo krótkimi podmuchami 2 Bft i jeszcze krótszymi podmuchami w górnej granicy 2 i może, dolnej 3 Bft, "Za to", momentami, zdychało - prawie do zera... Udało nam się, jednak, zrobić kilka halsów i mieć chwile pięknej żeglugi.
Żeglując w kierunku przystani AZS w Zegrzu Płd. minęliśmy jacht, z którego którego ktoś nas pozdrowił:
"A-HOY, tam na tratwie!"
I już wiadomo było, że to Rudek, kolega z dawnych lat, więc odpowiedziałem, jak kiedyś:
"A-HOY, wam do tego, że na tratwie!"
Czyli nasze, młodzieńcze wygłupy.
Później okazało się, że również Rudek, zrobił nam zdjęcia na wodzie i pod pełnym żaglem!
Wracając, zobaczyliśmy, że nasz nowy kolega, Wiktor, wychodzi na jezioro - najpierw sam grotżagiel, za chwilę również rozwinięty z rolera fokżagiel. Fajna łódka! Niestety, trochę za mało dla niej wiatru - przydałaby się trójka Beauforta! Wykonując manewry dojścia, później roztaklowania i wyciągnięcia na plażę, zaniedbaliśmy możliwość zrobienia zdjęć żeglującemu niedaleko Wiktorowi. Przepraszam za to, ale obiecuję, że nadrobimy to, przy najbliższej i następnych, okazjach - stacjonujemy wszak w tej samej marinie!
W niedzielę, dwa powody uniemożliwiły nam żeglowanie - pierwszy, to impreza triatlonowa "Iron Man", dla której zamknięto dojazd nad ZZ, od 0830 do 1430, a drugi to mój synowski obowiązek, czyli odwiedziny u Mamy, no i później udział w wyborach do PE...
Poniżej, cztery zdjęcia od Wiktora, czyli nasze odejście od brzegu i fotogeniczny Misio, wszystkie pozwoliłem sobie nieco skadrować, oraz trzy zdjęcia od Rudka, a na koniec, krótkie wideo z kamery Kasi i kompilacja zdjęć powyższych:
Komentarze
Prześlij komentarz