Z tygodniowym opóźnieniem, spowodowanym ważnymi sprawami rodzinnymi, mogę wreszcie usiąść do komputera i skupić się na subiektywnej relacji z tegorocznego Zlotu Pod Kleszczami Kraba (dawny Zlot Łodzi Proa) 2025, który odbył się w dniach od 4 do 16 lipca.
Zlot Pod Kleszczami Kraba, odbył się, bodaj że, po raz piętnasty:
Trzeba powiedzieć, że jest bardzo przyjemną imprezą entuzjastów i przyjaciół łodzi polinezyjskich proa i innych jednostek z ożaglowaniem typu kleszcze kraba. Istnieje i rok do roku powraca, dzięki inicjatywie grona przyjaciół, jak Janusz Ostrowski, Lech Nowak, Piotr Dobrzański (wszystkich będzie mi trudno wymienić, za co przepraszam!) oraz wielkiej uprzejmości kierownictwa i pracowników Parku Kulturowego Osada Łowców Fok i tamtejszego Muzeum a także Wójta Gminy Puck. Od lat Zlot jest atrakcją towarzyszącą kulturalnej imprezie, Festynowi Morskiemu "Łowisko" i odbywa się właśnie w tym samym czasie, a uczestnicy "Łowiska", mają możliwość poznać łodzie polinezyjskie i również pożeglować nimi z wytrawnymi Toliwagami*. Odbywają się również, prowadzone przez Janusza Ostrowskiego, pogadanki popularyzujące wiedzę o prehistorycznych żeglarzach Pacyfiku, ich łodziach i sposobach oceanicznej nawigacji. Ciekawe jest, że przodkowie polinezyjskich żeglarzy kolonizowali Pacyfik już w tym samym czasie, kiedy na terenie dzisiejszego Rzucewa funkcjonowała neolityczna osada łowców fok!
Tym razem, na Zlot przybyło więcej łodzi jednokadłubowych i ich załóg, niż zwykle. Najbardziej zwracała uwagę dziewięciometrowa łódź wiosłowo-żaglowa "Czarny Humor" typu curragh (wzorowana na tradycyjnych łodziach irlandzkich**) wykonana w "Szkutni Po Godzinach", przez zespół Adama Hamerlika. Poza tym przepiękna Caledonia Yawl projektu Iaina Ougtreda, "Audax" - nowa łódź Marcina Ekerta, wykonana w tej samej szkutni. Oprócz nich łodzie już znane, czyli Pasja 400 "Phi^Phi" Pawła Zarzyckiego, ożaglowana jako jol kleszcze kraba, ale z szerokim zestawem nowych żagli tego typu i maleńka "Queen", czyli typu Perkoz projektu Wojtka Kasprzaka, oczywiście z żaglem kleszcze kraba, a jej skipperem jest ośmioletni (!) Remik, od lat uczestniczący w Zlotach. No i moja, żaglowa kanu BETH "YuanFen", projektu Michaela Storera, niestety, ale ponownie bez ożaglowania kleszcze kraba, z którymi, dzięki uprzejmości Pawła Zarzyckiego, miałem możliwość ją testować dwa lata temu - bardzo żałuję, że tym razem, głównie z powodów aury pogodowej, się nie udało i obiecuję poprawę. Warunków "formalnych" uczestnictwa w Zlocie nie spełnił również katamaran "Oszluzg" typu Prostor z ożaglowaniem leg of mutton i bomem żebrowym, własność Roberta Rylla.
Pojawiły się nowości proa+kleszcze kraba:
Bardzo lekkie proa Pjoa Junior wykonane w technologii Skin On Frame, skonstruowane specjalnie dla młodzieży i testowane na wodzie z dwoma różnymi żaglami, a na lądzie z bardzo ciekawym żaglem kleszcze kraba O'Lata, do którego rejki wykonał Paweł Zarzycki - szkoda, że nie było warunków do testu na wodzie.
Nowe, dwumasztowe (w układzie szkuner?) proa pacyficzne "JajaBobo" Milana i Bożeny z Czech - zwodowane w ostatnim dniu naszego pobytu na Zlocie.
Mariusz Łaciński przywiózł, niedawno zakupione, ale dość mocno sfatygowane, proa typu Pjoa Folk.
Poza tym, starzy przyjaciele, czyli katamaran "Aloha Milego Dnia" (Tiki 26), katamaran PjoaCAT 600 "Otakoo", proa P5 "Lili'Uokalani", proa "Pjoa Miruna", proa Pjoa Laguna II "Flądra" i oczywiście Pjoa "Puch". A jeszcze motorówka nadmuchiwana Piotra, która stanowi dla nas coś w rodzaju asysty ratowniczej, co sprawdziło się również w postaci szybkiej i skutecznej akcji - szybkiej pogoni za łodzią, odpływającą z wiatrem bez załogi!
Pogoda była kapryśna, raczej chłodna, deszczowa i wietrzna, pozwoliła jednak łodziom proa i katamaranom, na kilkukrotne przejścia na drugą stronę Zatoki do Kuźnicy, Chałup i na Ryf Mew. Odwiedzili nas również Grzegorz Sujecki z kolegą, na tradycyjnej kaszubskiej łodzi "Struga".
W tym roku miałem bardzo duże opóźnienie we wszelkich przygotowaniach łodzi do sezonu. Również nie przygotowałem mojej żaglowej kanu BETH "YuanFen" - po prostu zdjęliśmy ją z wieszaków na ścianie garażu, zapakowaliśmy na bagażnik dachowy i zawieźli na Zlot do Rzucewa. Nawet nie sprawdziłem, czy wszystko jest w komplecie, co zaowocowało krótkim atakiem paniki na miejscu, bo nagle przestraszyłem się, że kilku elementów może brakować - na szczęście miałem komplet.
Na miejscu usunąłem lazy jack z grotżagla, oraz wątpliwy "system" jego refowania, który teoretycznie powinien pozwalać na refowanie i rozrefowanie na wodzie, co okazało się praktycznie niemożliwe, a jedynie utrudniało cały proces. "Nagle" nic się tu nie plącze i nie przeszkadza! "YuanFen" powraca więc do swojej pierwotnej formy żaglówki plażowej. Bardzo dobrze sprawdził się skrócony w zeszłym roku o około 30 cm miecz szybrowy, chociaż potwierdził również wadę tego rozwiązania - po zwrocie, łódź bardzo opornie rusza na nowym halsie. Wada, jest jednak z nawiązką rekompensowana, na specyficznym, bo bardzo płytkim, akwenie Zatoki Puckiej.
Kapryśna aura pozwoliła mi na dość intensywne żeglowanie z wyłączeniem najbardziej wietrznych i deszczowych dni. Procedura kilkukrotnych wyjść na wodę, na około 30 minut z krótką przerwą "zdrowotną", sprawdziła się już w poprzednich sezonach. Jak zwykle żegluga sprawiała mi ogromną frajdę. Mam nadzieję, że również frajdę sprawiało Kasi filmowanie wideo z użyciem gimbala i smartfona oraz statywu i aparatu cyfrowego. Powstało sporo materiału wideo, za co Jej bardzo dziękuję, a jedynie krótkie migawki pojawiły się już na moim fejsbuku i kanale YouTube, zaś Kasia żeglowała krótko z Pawłem Zarzyckim, na jego Pasji 400 "Phi^Phi".
W związku z moim starzeniem się i nieuniknioną utratą sił i sprawności fizycznej, przyszła mi do głowy nowa, ekstremalnie emerycka koncepcja mojej łódki na kolejne Zloty:
Łódka powinna być tak lekka, abym realnie mógł ją samodzielnie załadować na bagażnik dachowy i rozładować, aby miała najprostsze ożaglowanie typu kleszcze kraba i mogła być w prosty sposób przekonwertowana, na halsujące proa. Tutaj wyobraźnia rysuje małe, jednoosobowe kanu w technologii Skin On Frame i wszystkie długie elementy, jak maszt, rejki, belki pomostu (iako) i pływaki (ama) o długości pozwalającej na przewiezieniu ich wewnątrz kadłuba. Mam już na oku konkretny kadłub projektu Marcina Bobera. Czy pomysł doczeka się realizacji, zależy od wielu czynników, wśród których niebagatelnym jest wysokość mojej emerytury, która nie jest z gumy.
Poniżej kilka zdjęć (żaglowa kanu "YuanFen", curragh "Czarny Humor", ogólny widok zlotowej przystani, portret mojego Dobrego Duszka - Kasi i żagiel O'lata na Pjoa Junior) i wideo ze Zlotu - na moim kanale YouTube pojawią się kolejne (w tym kompilacja z testu szkunera proa "JajaBobo") a wkrótce również kilka zdjęć, na moim blogu o fotografii starymi aparatami, warto więc być w kontakcie!
*) Toliwaga - polinezyjski armator i organizator rejsu.
**) W gablocie na terenie osady, obok budynku muzeum, została wyeksponowana rekonstrukcja neolitycznej "curragh" - łodzi koszykowej o wiązanej konstrukcji z cienkich gałęzi, poszytej skórą zwierzęcą.
Dzięki za relację :)
OdpowiedzUsuńDzięki za czytanie i polecenia!
Usuń