O ile tylko prognozy pogody i inne uwarunkowania, są dla nas odpowiednie, jedziemy nad ZZ i wodujemy naszego GIS-a "Uitwaaien". Harmonogram pracy Kasi, pozwala jej, na dwa wolne dni w tygodniu roboczym. Zarówno piątek, jak i poniedziałek, są dla nas o wiele lepsze, niż sobota i niedziela, albowiem na wodzie spotykamy o wiele mniej motorówek i skuterów, niż podczas weekendów. Przypomina to nieco "dawne czasy młodości" - na Zalewie Zegrzyńskim jest pusto. Nie dokładnie tak, jak w latach 60-70, ale jednak jest o wiele mniej wszelkiego rodzaju łodzi, niż podczas dni wolnych od pracy.
Na piątek, 1 sierpnia i poniedziałek, 4 sierpnia, mieliśmy bardzo zbliżone prognozy pogody - wiatr 3-4 Bft z SW. Dla "zdrowia i spokoju ducha" zarządziłem wzięcie refu. Za każdym razem się tutaj z tych decyzji tłumaczę, ale zrobię to znowu. Po prostu, tak oceniam nasze możliwości i potrzebę spokoju na wodzie i uważam te decyzje za słuszne. W piątek były dłuższe chwile, kiedy zarefowany żagiel wydawał się zbyt kusy, ale również zdarzały się szkwały, kiedy widać było, że mamy go tyle, ile potrzeba. W poniedziałek, pomimo prawie identycznej pogody, również inne jednostki chodziły z założonymi refami, bo czymże nazwać żeglowanie na balastowo-mieczowym slupie, bez postawionego sztaksla? Żegluga była szybka i emocjonująca, ale bez zbytnich ekscesów. Filmiki wideo i zdjęcia, Kasia zrobiła w chwilach spokojnych i powiedziała mi, ze jeśli chcę mieć ujęcia ze szkwałów i szybkiej żeglugi, to muszę ponownie uruchomić kamerę mocowaną do bomu, bo ona jednak obawia się robić filmy z ręki, kiedy mocno wieje, szkwał szarpie, przechył gwałtownie wzrasta, a fala chlapie w obiektyw. Co racja, to racja.
W sumie, mieliśmy bardzo przyjemne żeglowanie w podobnych, ale nieco różnych warunkach, bo w poniedziałek było jednak więcej wiatru. Zamiast pożeglować w jakimś kierunku, ku dalszym brzegom, zrobiliśmy kilkukrotnie, szybkie przejścia "poprzeczne": Zegrze Płd - Nieporęt. Lewy hals ostrzej na wiatr, a prawy bardziej z wiatrem. To wydawało mi się bardziej "prozdrowotne" - bo jeśli hals ostro na wiatr, mógłby okazać się męczący, to szybki powrót halsem przeciwnym był przyjemnie relaksujący. Takie było założenie i tak się sprawdziło w praktyce - przyjemne "emeryckie" żeglowanie. Do tego, mieliśmy ponownie (poprzednie zużyły się bezpowrotnie) nadmuchiwaną rolkę do operowania łodzią na plaży, co ułatwiło nam nieco również te manewry.
Często spotykamy się z wyrazami sympatii i uznania, szczególnie dla urody naszego GIS-a "Uitwaaien". Tak było i tym razem. Wzajemne pozdrowienia załóg mijających się żaglówek, to jest "normalka", ale w poniedziałek ktoś wołał, machał do nas przyjaźnie i bił brawo z pomostu przystani w Zegrzu Płd. Oczywiście, odmachaliśmy również. Odległość była jednak zbyt duża abyśmy usłyszeli dokładnie jego okrzyki, nie byłem w stanie również rozpoznać tej osoby. Nie wiem, czy to był znajomy, więc tą drogą go pozdrawiam i przepraszam, że szybko odpłynęliśmy. Ani nie wiemy, czy bił brawo naszej halsówce w przesmyku pomiędzy Zegrzem Płd. a pozostałościami Wyspy Transformatorowej, czy jednak urodzie naszego GIS-a, co wydaje mi się najbardziej prawdopodobne. Dziękujemy i również pozdrawiamy! Po powrocie do naszej przystani, również ktoś, już z bliska powiedział nam, że mamy bardzo piękną łódkę, za co również podziękowaliśmy. Nie da się ukryć, że dzisiaj, drewniane łódki w dawnym stylu, są u nas rzadkością i zwracają uwagę. My również zwróciliśmy uwagę, na idący pod silnikiem, niewielki, drewniany jacht żaglowy, był jednak zbyt daleko byśmy mogli złożyć bezpośrednie wyrazy uznania jego skipperowi.
No i Misio, nasz stały załogant, który żegluje z nami od 2020 roku, czyli już od pięciu sezonów! Bardzo nam z nim jest przyjemnie i miło.
Poniżej kilka obrazków:
1. Misio żegluje,
2. i 3. Zrzuty ekranu smartfona z prognozami dla piątku 1 sierpnia i poniedziałku 4 sierpnia '25.
4. Znowu Misio.
5. Wiadomo co.
6. i 7. Przygotowania na brzegu.
8. Zegrzyński widoczek.
9. Wideo kompilacja z obu dni żeglowania - link do YouTube.
Komentarze
Prześlij komentarz