Po
ostatnim naszym żeglowaniu, zauważyłem, że coś jest nie tak z mieczem. Jak zwykle, podczas
roztaklowania, wyjąłem miecz z lodzi i rzuciłem go na trawę. Tym razem
usłyszałem dźwięk dziwnej wibracji. Obejrzałem miecz dokładnie i zobaczyłem
skutek mojej niefrasobliwości. W górnej części miecza, blisko krawędzi spływu
było widoczne pęknięcie. Miecz jest sklejony z kilku listewek sosnowych,
dodatkowo krawędź spływu i krawędź natarcia, są wykonane z listewek dębowych.
Pękła, wzdłużnie, listewka sosnowa, najbliższa krawędzi spływu. W tym miejscu,
po wyprofilowaniu, grubość tej listewki wynosi mniej, niż 1 cm, czyli listewka
jest raczej delikatna. Wilgotny jeszcze miecz, bardzo dokładnie ujawnił to
pęknięcie, ale nie zrobiłem wtedy zdjęć. Przywiozłem miecz do domu w celu
wysuszenia go i naprawy.
Po powrocie ze
Zlotu pod Kleszczami Kraba 2022, przyszła pora, na naprawę miecza. Miecz bardzo ładnie wysechł i pęknięcie
się prawie idealnie domknęło, że miejscami trudne było do zobaczenia. Ale,
cudów nie ma! Pęknięcie, ani nie znikło, ani się nie zrosło! Z jednej strony
miecza, miało około 40 cm długości, z drugiej około 50 cm długości, czyli
prawie połowę długości miecza!
Po pierwsze, ostrym narzędziem (dłutkiem) otworzyłem nieco powierzchnię
„rany”, po obu stronach miecza.
Po drugie, zmatowiłem, po obu stronach miecza, całą powierzchnię miecza, bo
przez kilka lat eksploatacji, również należało się jej odświeżenie.
Po trzecie, uciąłem dwa paski cienkiej tkaniny szklanej (rowing) o szerokości
około 5 cm.
Po czwarte, rozrobiłem 50 g epidianu 6011 z 12 gramami utwardzacza TFF i pokryłem
nim jedną stronę miecza, nakładając pasek cienkiej tkaniny szklanej, na całej
długości pęknięcia.
Po piąte, poczekałem, do utwardzenia się pierwszej strony miecza.
Po szóste, po utwardzeniu się pierwszej strony, obróciłem miecz drugą stroną
do góry i usunąłem zacieki epoksydowe wynikłe z przepłynięcia drobnych ilości
epoksydu (trzy krople!) przez pęknięcie, na tę stronę.
Po siódme,
rozrobiłem 50 g epidianu 6011 z 12 gramami utwardzacza TFF i pokryłem nim drugą
stronę miecza, nakładając pasek cienkiej tkaniny szklanej, na całej długości
pęknięcia.
Czekam, aż druga strona się utwardzi. Przypuszczam, że po utwardzeniu i
ewentualnym usunięciu drobnych zacieków, miecz będzie ponownie nadawał się do
użycia! Tylko, nie rzucać!!!
Zastrzeżenie: Nie uważam, że moje metody budowy i napraw są doskonałe,
nie jestem też pewien, czy są zgodne z zasadami sztuki szkutniczej – po
prostu, tak robię i u mnie się to sprawdza, ale nie można wpisów na moim
blogu traktować, jako porad szkutniczych i nie biorę żadnej
odpowiedzialności za skutki zastosowania moich metod w budowie, czy
naprawie Twojej łodzi.
Poniżej zdjęcia:
1 i 2. miarka pokazuje miejsce i długość pęknięcia – 2 zdjęcia
3 i 4. pęknięcie po otwarciu „rany” dłutkiem – 2 zdjęcia
5. pierwsza strona miecza pokryta epidianem 6011 – utwardza się
6.
zacieki epidianu na pęknięciu, po drugiej stronie miecza
7. druga
strona miecza podczas utwardzania epidianu
Pokrycie epoksydem (epidian 6011 + TFF) obu stron miecza pięknie się utwadziło i miecz jest mocny, jak przed naprawą, a może i mocniejszy. Aby zrobić to wszystko zgodnie z zasadami, trzebaby teraz kilkakrotnie wygładzać, szpachlować i lakierować, ale ja nie zamierzam tego robić, jak również nie zrobiłem tego wcześniej. Nie wybieramy się na regaty, więc wystarczy nam tak, jak jest. Może uda się pożeglować już w najbliższy weekend?
OdpowiedzUsuń