Kolejnego dnia, czyli w niedzielę 14 sierpnia, prognoza pogody okazała się całkiem trafna. Przywitał nas szkwał z deszczem, a następnie wiało, od 2 do 4 w skali Beauforta z kierunków wschodnich. Po poprzednim, dość niefortunnym, zastosowaniu refowania, żagiel był nadal zarefowany, ale tym razem, ref pasował do pogody, jak ulał.
Wyruszyliśmy przy dwójce, by wkrótce otrzymać pierwsze podmuchy o sile 4 w
skali Beauforta. Przy możliwościach naszej załogi, refowanie, to była decyzja
ze wszech miar słuszna – żeglowaliśmy wystarczająco szybko i efektywnie, a
przerwy, zatrzymania i utrata sterowności z powodu braku wiatru, praktycznie
się nie zdarzały. Oczywiście, wcale nie znaczy to, że wiatr był równiutki,
niczym z wentylatora. Takich rzeczy nie należy się spodziewać. Ważne dla nas
było, że nasza łódka sprawnie i szybko żegluje, a my, nie doświadczamy
nadmiaru emocji z powodu zbyt wielkiej, bądź zbyt małej powierzchni żagla. Ot,
taka specyfika emeryckiego żeglowania, dwojga niezbyt sprawnych żeglarzy.
Z ręką na sercu, niech żeglarze z turystycznych, ciężkich (około
tony i więcej) mazurskich jachtów, sami powiedzą, czy w takich warunkach,
odczuwają jakieś żywsze emocje, żeby zarefować żagle? Nie muszą refować, bo
balastowy jacht, sunie po jeziorze, jak po szynach. Mała, bezbalastowa, łódka
z otwartym wnętrzem, reaguje żywo, na każdy podmuch. Jest idealna dla
młodszej, bądź sprawniejszej części żeglarskiej społeczności, bądź wymaga
zmniejszenia powierzchni żagli, by zachować spokój skippera i załogi.
„Uitwaaien”, znaczy „spacerować na wietrze” (a także: „wyjść z domu, by przewietrzyć, oczyścić umysł”) a my to właśnie robimy!
W sumie, było bardzo fajnie, pomimo sporego ruchu motorówek i skuterów
wodnych. One, w takich warunkach, nie przeszkadzają zbytnio, a my zajmujemy
się swoimi sprawami, czyli żeglujemy i czerpiemy z tego radość.
Poniżej - "strona tytułowa", kilka zdjęć (moje z brzegu, a Kasi
z
żeglowania) i oczywiście wideo – 5 minut z haczykiem:
Komentarze
Prześlij komentarz