Zanim wyruszymy w rejs #3 - Optymalna łódka

Na Forum Żeglarskim, kolega zadał mi pytanie: 

Nie odnosisz wrażenia, ze ten GIS to w pewnym sensie optimum...
Jeśli chodzi o uniwersalne rozwiązania. Tzn takie na których w naszym śródlądowym bałaganie możemy popływać ?
Pytam dlatego, że sam od kilku lat zastanawiam się w jaką by tu jeszcze śródlądową ( na polskie śródlądzie ) łódkę "celować".

Odpowiedziałem wtedy:

Nie odważyłbym się powiedzieć, że GIS jest uniwersalnym optimum, czy optymalną łódką dla każdego. Spodziewałem się, że może być optymalny dla mnie. Prawie takim jest. Dodałem mu boczne ławki w kokpicie, co go ulepszyło nieco - dla mnie! Być może, dołożę mu jeszcze ławkę poprzeczną w kokpicie sternika i dla mnie będzie jeszcze lepszy.

Na pewno, nieoptymalne są szybrowe miecz i ster! Optymalne mogą być w łódce regatowej.

Można się też czepiać zbyt małej objętości komór wypornościowych. A pewnie, jeszcze wielu innych rzeczy...

Kiedyś omówiłem zalety i wady, jakie ja w nim dostrzegam:
https://robhosailor.blogspot.com/2022/09/rocznica.html

***

Listopadowe porządki pozwalają, na dalsze pociągnięcie tego tematu:

Marku,
Zastanawiałem się, jak by tu szerzej i bardziej konstruktywnie odpowiedzieć...

Zanim zbudowałem GIS-a, a też jeszcze, zanim zbudowałem BETH, a byłem już po pozbyciu się, przerobionego na "turystykę" prototypu Międzynarodowej Klasy Micro, czyli czasu miałem sporo, a i doświadczenie w posiadaniu własnej, śródlądowej łódki, określiłem więc, dwa podstawowe kryteria wyboru mojej kolejnej łódki:

1. Jaka łódka jest mi potrzebna?
2. Na jaką łódkę mnie stać?

Pierwsze, dotyczyło wielkości łódki, akwenu, jej mobilności/transportowalności, mieszkalności wnętrza itp. itd.

Drugie dotyczyło tego z jakimi kosztami budowy, ale później eksploatacji, przyjdzie mi się zmierzyć. A i, co własnymi rękami, w rozsądnym czasie, jestem w stanie zrobić, a potem utrzymać.

Pierwsze dotyczyło realnych potrzeb, ale również, jak się później okazało, w większości, marzeń i wyobrażeń.

Drugie dotyczyło rzeczywistości - moich rzeczywistych możliwości finansowych, lokalowych i fizycznych - zmieniających się w czasie.

Mając tak, dość dokładnie sprecyzowane kryteria wyboru, przeglądałem dziesiątki projektów w necie - łódki mniejsze i większe, polskie i zagraniczne, stare i nowe, do budowy i do kupienia, kabinowe i otwarte, balastowe i mieczowe, jedno i wielokadłubowe, ze sklejki, drewna, laminatów, a nawet ze stali i siatkobetonu...

Było jeszcze jedno kryterium, zupełnie niezależne od poprzednich: łódka musi mi się podobać! 

Wydaje mi się, że każdy, kto rozważa budowę, czy zakup kolejnej łodzi, samodzielnie odbywa podobną zabawę z tworzeniem kryteriów wyboru, tworzeniem list wyboru i ostatecznym wyborem. Dopóki wszystko jest w głowie lub na papierze, to można zmieniać i modyfikować. Decyzja, "buduję/kupuję łódź" zamyka jeden rozdział, otwierając kolejny - realizację.

*

Najpierw wybrałem żaglową kanu BETH - oczywiście, widząc jej rysunki i zdjęcia, zakochałem się bez pamięci, ale kierowałem się również, bardzo ściśle, względami praktycznymi, nakreślonymi według moich dwóch wstępnych kryteriów. Wtedy potrzebowałem łódki jednoosobowej w sportowym stylu, lekkiej, bardzo prostej i taniej w budowie, łatwej do transportu na bagażniku dachowym i łatwej do przechowywania zimą, podwieszonej na ścianie w garażu. Do tego, moja wybranka miała to coś - charakter odróżniający ją od masy przeciętnych, popularnych łodzi. Chciałem się czuć "dziki i swobodny", na swojej żaglowej kanu ze sportowym charakterem. Zwodowałem ją w maju 2010, żeglowałem trzy (2010-2011-2012) sezony, kiedy żaglowa kanu BETH "YuanFen" (chiń.: los i przeznaczenie, /przenośnia/ dwie kosmiczne siły, które łączą ludzi ze sobą nawzajem) zasadniczo spełniała moje oczekiwania, chociaż chciałem od niej więcej, niż mogła mi zaoferować - zwłaszcza żeglować nią po otwartym morzu. Szybko okazało się, że ani ja, ani BETH "YuanFen" w swojej podstawowej odsłonie, do czegoś takiego się nie nadajemy. Zatrzymała nas moja choroba i jej wrodzone cechy - do moich zachcianek, BETH musiałaby być, zupełnie inną łódką! Wróciłem po przerwie, na kolejne dwa (2014-2015) sezony żeglowania po Zalewie Zegrzyńskim, ale i zawieźliśmy ją na bagażniku dachowym malutkiego Matiza - do Mielna nad Jamno i do Pucka nad Zatokę Pucką, gdzie posmakowała posolonej wody Bałtyku. Ponownie udało się to dopiero w minionym (2023) sezonie w Rzucewie.

W tym czasie, było nas już dwoje. Potrzebowaliśmy więc łódki dwuosobowej. Podstawowe kryteria mieliśmy te same - zmieniła się tylko ładowność. Wybierając do budowy BETH, oczywiście, trudno było nie zwrócić uwagi na GIS-a (Goat Island Skiff) który pochodził od tego samego projektanta. Kolejna łódź z charakterem, wiadomo, że lekka, szybka, bardzo prosta w budowie. Pierwszy polski GIS, był dziełem Kuby, drugi Zbyszka. Nasz miał zostać czwartym lub piątym w Polsce, ale to nie miało znaczenia, poza tym, że obu pierwszych mogłem dotknąć, pomacać, ale i chwilę pożeglować. Na całym świecie było ich już około setki i generalnie, właściciele i budowniczowie, byli bardzo zadowoleni, zarówno z łatwości budowy, jak i właściwości żeglarskich. GIS był lekki, piękny, szybki i tani w budowie, transporcie i przechowywaniu. Latem-jesienią 2015 zapadła ostateczna decyzja. Na szczęście, w proces budowy włączył się Bartek, dzięki któremu budowa była w ogóle możliwa i za co jestem mu bardzo wdzięczny. Kolejna łódka z charakterem, jednak pewne jej właściwości musiał zweryfikować np. mój wiek wraz ze stanem zdrowia - raczej niesportowym. Zanim nasz GIS powstał, była przecież koncepcja użycia do niego ożaglowania od BETH (7,54 m kwadr.) zamiast ożaglowania GIS-a (9,75 m kwadr.) i stworzenia, dla siebie wersji GIS4OF (GIS dla starego pierdziela) a po dwóch sezonach dodałem boczne ławki w kokpicie i refujemy już przy 3 Bft, bacznie obserwując prognozy. Pierwsze wodowanie odbyło się we wrześniu 2016. Latem 2018 żeglowaliśmy po Zatoce Puckiej, koło Osłonina. Głównie żeglujemy w letnie weekendy, we dwójkę ze średniej wielkości psem, ale czasami również z wnuczętami, więc na łódź wchodzi masa trzech dorosłych osób, ośmiolatki i psa plus bagaż podręczny i wyposażenie. Jeden raz mieliśmy kraksę - uderzenie mieczem szybrowym o podwodną przeszkodę - wymagającą natychmiastowej naprawy. Nasza łódź o imieniu "Uitwaaien" (niderl. /czasownik/: spacerować na wietrze, /przenośnia/ wyjść z domu by przewietrzyć umysł) doskonale spełnia nasze wymagania i potrzeby, co staram się dokumentować, m. in. na tym blogu.

PS: Nie wiem, czy każdy z tych naszych, łódkowych wyborów, możemy uznawać za optymalny, lub ostateczny - wydają się takimi być w określonym miejscu i czasie, a później mogą zostać zweryfikowane, przez inne potrzeby (marzenia!) i możliwości - to jest życie.

Poniżej - zdjęcia, dla zwrócenia uwagi - żaglowa kanu BETH "YuanFen" na Zatoce Puckiej w lipcu 2023 i Goat Island Skiff "Uitwaaien" nad Jeziorem Zegrzyńskim w sierpniu 2023.


Komentarze