Żeglowanie w weekend 22-23 czerwca, musiałem odpuścić. Burzowe prognozy z wiatrem 5 Bft i silniejszym, zapowiadały warunki, całkowicie nie dla nas. Kiedyś, bardzo cieszyłbym się ze świeżego wiatru, z którym można się zmagać! Ale dzisiaj, ani Kasia, ani ja, nie jesteśmy kondycyjnie, ani mentalnie gotowi na takie zabawy. Udowodnił nam to poprzedni weekend z wiatrem 3-4 Bft, kiedy pomimo refów, wróciłem mocno zmęczony i musiałem odpokutować przez kolejny dzień. PESEL robi swoje i, na dłuższą metę, nie da się z tym skutecznie walczyć. Wiatry od 4 Bft wzwyż, nazwałem więc wiatrami dla młodzieży – młodzi i sprawni żeglarze (i żeglarki!) wykorzystają je lepiej od emerytów. My, zgodnie ze znaczeniem nazwy „Uitwaaien”, skupimy się na spacerowaniu na wietrze, unikając biegów i zmagań z wiatrem.
Kolejny weekend, 29-30 czerwca, zapowiadał się dla nas w sposób bardziej łagodny. W prognozie równa dwójka w skali Beauforta z NW. W praktyce, wiadomo, że może być różnie. Rozbieżności w sile wiatru, raczej w dół niż do góry, no i, zamiast stałego kierunku, pewnie coś bardziej zmiennego. I oczywiście, tak było. Odchodząc od brzegu doświadczyliśmy jedynki z Północy ku Wschodowi. Później wróciła dwójka, ale miały też pojawiać się bardzo krótkie, na szczęście, chwile, kiedy wiatr zdychał. Poszliśmy najpierw w kierunku Zegrza Płd, by zawrócić w kierunku Ryni.
Daleko przed dziobem zaobserwowaliśmy DZ-tę z żaglami w kolorze tanbark, a po dłuższej chwili zorientowaliśmy się, że odległość pomiędzy nami, a DZ-tą i okolicznymi jachtami zmniejsza się i to coraz szybciej. Goat Island Skiff w równym, ale zdecydowanym podmuchu o sile 2 w skali Bft, żegluje szybko i przyjemnie, pomimo zafalowania generowanego przez motorówki i skutery wodne. Ma on również pewną bardzo niemiłą przypadłość - kiedy wiatr zdycha, a woda jest zafalowana np. przez motorówki - GIS natychmiast staje w miejscu i obraca się wokół swojej pionowej osi...
Po pewnym czasie, jeszcze przed zatoką „Diany”, dogoniliśmy DZ-tę i jeden z jachtów, a wyprzedziliśmy je, już w szerszym miejscu, na wysokości mariny „Diana”. Tam wydawało się, że wiatr może zdechnąć na dłużej, więc zawróciliśmy w kierunku Nieporętu. Tymczasem, wspomniana DZ-ta, znalazła ładny podmuch i poszła dalej swoim kursem.
Mieliśmy bardzo przyjemny i dość szybki hals, aż do Zegrza Płd, gdzie zdecydowaliśmy się na powrót w związku z kolejnym osłabnięciem siły wiatru. Po około trzech godzinach żeglowania, wróciliśmy na nasze miejsce na brzegu.
Opisaną sytuację, dokumentują zdjęcia i wideo. Jest też zapis trasy,
pokazujący, że na ZZ, żeglując jednym kursem względem wiatru, można zakreślać
łuki, idąc dwoma halsami, kursem na wiatr, podążać dokładnie
swoim śladem. Ale zapomniałem, po zakończeniu żeglugi, wyłączyć zapis i
nagrałem również drogę samochodem do domu - żółta i zielona linia...
Aha! W niedzielę, 30 czerwca, znowu wiało „dla młodzieży”...
Komentarze
Prześlij komentarz