Największy sentyment mam do mojej żaglowej kanu "YuanFen" typu BETH. Jest pierwszą łodzią zbudowaną przeze mnie od zera, a wybrałem ją wiele lat temu, kiedy mój brat pokazał mi plany, które zakupił u Michaela Storera z zamiarem jej budowy. Był to rodzaj ogromnej fascynacji. Urzekły mnie jej kształty, proporcje ożaglowania, jak i prostota budowy. Wydawała mi się ideałem - właśnie dla mnie. W pewnym momencie, mój brat zdecydował, że jednak nie będzie jej budował. Przypuszczam, że zadecydowały względy praktyczne - nie miał ani miejsca, ani zestawu niezbędnych narzędzi, a poza tym zmienił nieco swoje zainteresowania i zajął się turystyką górską. Dostałem więc plany w moje ręce i nawiązałem kontakt z projektantem, który prowadził wtedy dział budowy drewnianych łodzi, australijskiego forum internetowego, specjalizującego się w amatorskich i profesjonalnych pracach w drewnie. Tam zamieszczałem raporty z budowy mojej BETH. Po, mniej więcej, roku od rozpoczęcia, mój egzemplarz BETH był gotowy do wodowania, które nastąpiło w końcówce maja 2010 w Górkach Zachodnich koło Gdańska nad Zatoką.
W Górkach odbył się jedynie krótki rejs próbny - nie zdecydowaliśmy się, by nieopływany żeglarz, na nieznanej sobie łódce, wyszedł na otwarte wody Zatoki Gdańskiej, co było bardzo rozsądnym posunięciem. Szersze próby zacząłem niedaleko domu, na Jeziorze Dziekanowskim. Tam zdarzyła się pierwsza wywrotka. Ale wkrótce przenieśliśmy się na ZZ, czyli Jezioro Zegrzyńskie, gdzie znalazłem gościnę w hangarze, przy restauracji "Helios" w Zegrzu Południowym. Żeglowałem BETH "YuanFen" dość intensywnie, wykorzystując wszystkie weekendy sezonów 2011 i 2012. Wtedy nastąpiła przerwa, wymuszona moją chorobą i rekonwalescencją. Ponownie wróciłem do żeglowania dopiero w 2014 roku, ale już wtedy z Zegrza zabraliśmy ją do Mielna, na Zlot Łodzi Proa, gdzie żeglowała po jeziorze Jamno i tam zdarzyła się jej kolejna wywrotka. Kolejny, intensywny sezon 2015, to znowu ZZ, ale i wyjazd do Pucka i żegluga po Zatoce Puckiej i kolejna wywrotka.
W związku z budową i wodowaniem naszego GIS-a "Uitwaaien" w 2016, oraz głównym zainteresowaniem żeglugą w dwie osoby i więcej, BETH musiała poczekać na swój, kolejny moment. Dopiero w 2022 roku podjąłem decyzję o wzięciu BETH na Zlot Łodzi Proa do Rzucewa, ale poważna awaria samochodu pokrzyżowała nasze plany. "YuanFen" musiała poczekać jeszcze rok, by w lipcu 2023 pojawić się na Zlocie Pod Kleszczami Kraba (tak nazywa się teraz Zlot Łodzi Proa) w Rzucewie. To był strzał w dziesiątkę! Transport na bagażniku dachowym, nie stanowi problemu, a do pomocy przy załadunku/rozładunku, zawsze znajdzie się ktoś chętny i silny. Na miejscu, pomimo kapryśnej pogody, udało się sporo pożeglować, a dzięki uprzejmości Pawła z Pasji 400 "Phi^Phi", spróbować żeglugi pod żaglami typu kleszcze kraba! Wtedy już pojawiły się u mnie przemyślenia dotyczące modyfikacji BETH w celu usprawnienia jej w żegludze po Zatoce Puckiej i podobnych akwenach. Pierwszą sprawą wymagającą interwencji miało być zrobienie krótszego miecza szybrowego, który pozwoliłby na wygodne i bezpieczne żeglowanie po płyciznach Zatoki.
Jestem bardzo leniwy i w sezonie zimowym nie zrobiłem nic, by wdrożyć wymyślone zmiany, dlatego po pierwszych halsach w Rzucewie w lipcu 2024 roku, poprosiłem kolegów ze Zlotu Pod Kleszczami Kraba o pomoc i skróciliśmy miecz BETH "YuanFen" o około 30 cm. To był naprawdę dobry krok, bo wreszcie mogłem żeglować, naprawdę, po całej Zatoce, czyli również po jej rozległych płyciznach po kilkaset metrów od brzegu, na około 60 cm głębokości. Oczywiście, jak przestrzegał mnie projektant BETH Michael Storer, ona stała się trochę bardziej tępa, ale wygoda w żegludze, kiedy nie muszę trzymać połowy szybrowego miecza ręką w górze, jest nie do przecenienia! Miałem zrobić drugi miecz, ale biorąc pod uwagę charakter akwenu po którym głównie żegluję, nie wydaje mi się konieczne, bym musiał wrócić do miecza w wersji długiej, czyli głębokiej. Na razie więc zostanie jedynie miecz w wersji skróconej.
Po lipcowym Zlocie w Rzucewie, wróciliśmy nad Zatokę w sierpniu 2024. Ponownie udało mi się pożeglować w szkwalistym wietrze w pełnym zarefowaniu i w wiatrach słabych. Dwukrotnie, pomimo pełnych refów, BETH "YuanFen" stojąc przy plaży, została wywrócona nagłymi podmuchami wiatru. Również ponownie, pojawiły się domniemane wady jej konstrukcji (a może też mojego wykonania?) które, moim zdaniem, należałoby poprawić, dla lepszego funkcjonowania jej w przyszłości.
Podczas wymienionych wywrotek na wodzie, nikomu kto w nich uczestniczył, nie udało się skutecznie powrócić na równą stępkę! Analiza zachowania kadłuba BETH po wywrotce wskazuje, co powinienem zmienić i poprawić w jej konstrukcji lub w wyposażeniu.
BETH ma dwie, bardzo duże komory wypornościowe, od skrzynki mieczowej do grotmasztu i od bezanmasztu do samej rufy, które powinny zapewniać jej pływalność po zalaniu. Ale ma też bardzo szeroki kokpit i bardzo wąskie półpokłady. W przechyle około 50 stopni woda zaczyna wlewać się do kokpitu, a kiedy łódka już leży w pozycji masztem na wodzie, kokpit zostaje zalany. Po postawieniu jej na równą stępkę, ilość wody w kokpicie dramatycznie zmniejsza jej stateczność, że powrót do łodzi i wejście do kokpitu, kończy się ponowną wywrotką. Jednym ze sposobów może być proste dodanie mocowanych w kokpicie, pod półpokładami, nadmuchiwanych worków wypornościowych. W sezonach 2023 i 2024 miałem ich po dwa, ale praktycznie, nie zostały wypróbowane - nie miałem wywrotki na wodzie. Zamierzam jeszcze dodać dwa kolejne worki, mocowane j. w. Ale wywrotki, których BETH doświadczyła na plaży pokazały, że pomimo worków wypornościowych, do kokpitu dostaje się dość dużo wody, która może poważnie zmniejszać stateczność, po powrocie na równą stępkę. Stąd powstał pomysł, by zmniejszyć kokpit BETH, pokrywając go prawie w całości sklejką i pozostawiając jedynie niewielki otwór "footwell" na włożenie stóp. Zakładam, że otwór ten byłby na tyle mały i wąski (szerokość 20 cm, długość 50 cm?) że BETH wywrócona, do pozycji masztami na wodzie, utrzymywała by go ponad lustrem wody i wnętrze kokpitu pozostawałoby suche! Powstałby poważny problem dostępu do istniejących komór wypornościowych, które dzisiaj, ze względu na kiepskie dekle inspekcyjne, nie są naprawdę szczelne i zarówno po wywrotkach, jak i po intensywnych opadach deszczu, woda przedostaje się do ich wnętrza. Nawet w czasie sezonu, dekle powinny być często odkręcane, woda usuwana i wnętrze komór suszone. Myślę o trwałym rozszczelnieniu istniejących komór wypornościowych i wykonaniu w nich otworów pozwalających na swobody wypływ wody z komór do kokpitu, skąd można ją łatwo usunąć. Pływalność awaryjną zapewnić powinny cztery nadmuchiwane worki wypornościowe, umieszczone tam, gdzie ich miejsce, czyli pod półpokładami. To jest pomysł na najbardziej radykalne, bo konstrukcyjne zmiany!
Pozostaje jeszcze jedna komora: przed przednią grodzią jest komora z opętnikiem i gniazdem grotmasztu. Jest ona mała i bardzo ciasna, a dostęp do niej jest wyłącznie przez otwór opętnika masztu. Podczas żeglugi, a także podczas opadów deszczu, poprzez nieszczelność między opętnikiem a masztem, przedostaje się woda do tej komory i zalega wewnątrz niej, również wewnątrz gniazda masztu. Praktycznie można się jej pozbyć jedynie po roztaklowaniu łodzi, wyjęciu masztu z gniazda i obróceniu kadłuba dnem do góry. Czasami nie wystarcza samo obrócenie, bo sporo wody może zostać wtedy w komorze, przed wzmocnieniem opętnika, a dziobnicą. To jest, moim zdaniem, wada BETH której nie da się usunąć, a wszelkie uszczelnianie masztu w opętniku będzie tylko doraźnym i niepewnym rozwiązaniem.
Miałem kiedyś pomysł, by wykorzystać BETH, do dobowego rejsu na Bornholm. Pomysł wydaje się na tyle szalony, że ona nie jest łódką dzielną, projektowaną na morze, a tylko do zabawy po wodach osłoniętych. Szaleństwem byłoby wyjść w morze, bez pewności powrotu i kontynuowania żeglugi z każdej wywrotki. Tutaj rozwiązanie polegające na zmniejszeniu kokpitu wydaje się być całkiem dobre, ale niewystarczające. Dochodziły do tego pomysły dodania pływaków bezpieczeństwa ("safety amas") które stanowią podporę podczas powrotu do kokpitu po wywrotce. Takie rozwiązanie stosowane jest od dawna przez członków Open Canoe Sailing Group i firmę Solway Dory, a niedawno można znaleźć podobne rozwiązanie pod nazwą Mini Outriggers na stronie projektanta BETH. Dlaczego nie myślę o tym dzisiaj, snując swoje koncepcje? Tylko dlatego, że podnoszą całkowitą masę BETH "YuanFen" bardziej, niż moje rozwiązania i utrudniają transport na bagażniku dachowym. Nie pożegluję już na Bornholm, ale mam wciąż możliwość żeglowania po Zatoce Puckiej w letnich miesiącach, więc chciałbym poprawić nieco bezpieczeństwo i funkcjonalność BETH. Znając jednak moje podejście do zmian...
No i sprawy ważne, a mniej widoczne, to wymiana lin - po najtańszych linach ze sklepu żelaznego przychodzi pora na wymianę fału grotżagla i downhaula grotżagla, na liny równie cienkie, ale mocne i przede wszystkim, nierozciągliwe. Liczę na rady moich czytelników w tym względzie!
*
Zdjęcia:
1. BETH "YuanFen" na Zatoce Puckiej w lipcu 2024 - podchodzę blisko brzegu, do zdjęcia, już po skróceniu miecza (photo/frame from video by Kasia)
2. Przechył graniczny, około 50 stopni, kiedy woda już wlewa się do kokpitu przez półpokład (photo/frame from video by Łukasz Jeleniewski)
3. Szeroki kokpit BETH (photo/frame from video by myself)
Komentarze
Prześlij komentarz